Piątek, 20:52
BILANS:
śniadanie: 3x wafel ryżowy (57), pasta warzywna (45), dwa małe pomidorki, pikantny ogórek
obiad: grillowane boczniaki (20), kawałek wegańskiego sznycla (110), mizeria (30)
kolacja: rosół z warzywnej kostki rosołowej (13)
oprócz tego: 10 kawałków ptasiego mleczka (80), chipsy z buraka i batata* (80)
435/450
*Te chipsy to batat i malutkie buraczki pokrojone w cieniutkie plasterki i upieczone w piekarniku na termoobiegu. Chipsy z buraka wyszły przepyszne! Na zdjęciu wyglądają na spalone, ale zapewniam, że takie nie są, w przeciwieństwie do tych z batata. Niestety słodkie ziemniaki zbyt bardzo się zarumieniły i większość kawałków, które widzicie w miseczce musiałam wyrzucić.
I bataty (te nie spalone) i buraczki bardzo mi smakowały, szkoda tylko, że wyszło ich malutko.
Niestety dzisiaj nie mogę pochwalić się bilansem. Oczywiście w limicie idealnie się zmieściłam, ale cały dzień miałam na coś zachcianki. Niepotrzebnie robiłam te chipsy, ale pewnie gdyby nie one rzuciłabym się na coś innego, bardziej kalorycznego.
Waga już od kilku dni stoi w miejscu, nie spadła nawet o głupie pół kilograma. Codziennie rano wstaję z nadzieją, że zobaczę jakiś ubytek, a potem jest już tylko wielkie rozczarowanie. Łudzę się, że to przez to że jestem przed okresem, nabrałam pewnie sporo wody. Muszę się koniecznie zmierzyć, stale zapominam! Nie wiem dlaczego, ale jakoś nigdy nie lubiłam się mierzyć.
Jutro jedziemy z mamą na jakieś większe zakupy spożywcze i zamierzam kupić masę warzyw i jakieś owoce. Najlepiej czuję się właśnie po lekkim, warzywnym posiłku. W ostatnim czasie moje nawyki żywieniowe bardzo się zmieniły i wiem, że idę w dobrą stronę. Dziękuję za Wasze wsparcie, macie całkowitą rację. Postanowiłam jeść więcej, nie zależy mi na szybkim zgubieniu wagi, a jedynie na trwałym. Stale powtarzam sobie, że czas i tak upłynie.
Waga już od kilku dni stoi w miejscu, nie spadła nawet o głupie pół kilograma. Codziennie rano wstaję z nadzieją, że zobaczę jakiś ubytek, a potem jest już tylko wielkie rozczarowanie. Łudzę się, że to przez to że jestem przed okresem, nabrałam pewnie sporo wody. Muszę się koniecznie zmierzyć, stale zapominam! Nie wiem dlaczego, ale jakoś nigdy nie lubiłam się mierzyć.
Jutro jedziemy z mamą na jakieś większe zakupy spożywcze i zamierzam kupić masę warzyw i jakieś owoce. Najlepiej czuję się właśnie po lekkim, warzywnym posiłku. W ostatnim czasie moje nawyki żywieniowe bardzo się zmieniły i wiem, że idę w dobrą stronę. Dziękuję za Wasze wsparcie, macie całkowitą rację. Postanowiłam jeść więcej, nie zależy mi na szybkim zgubieniu wagi, a jedynie na trwałym. Stale powtarzam sobie, że czas i tak upłynie.
Ptasie mleczko
(całość - 119 kcal)
(1 kawałek- 8 kcal)
UWAGA: Wczoraj napisałam, że jeden kawałek będzie miał 30 kcal, ale postanowiłam pokroić je na kawałeczki przypominające wielkością oryginalne ptasie mleczko. Stąd różnica w kaloriach :)
UWAGA: Wczoraj napisałam, że jeden kawałek będzie miał 30 kcal, ale postanowiłam pokroić je na kawałeczki przypominające wielkością oryginalne ptasie mleczko. Stąd różnica w kaloriach :)
Potrzebne będą:
-2 białka jaja kurzego (25)
(ja miałam bardzo małe jajka, jeżeli macie większe, to możecie użyć jednego)
-100 gr. jogurtu naturalnego (67)
-3 krople aromatu śmietankowego
-słodzik (około 4 sztuki) - proponuję dać więcej bo wyszło mało słodkie
-2 łyżeczki żelatyny (27)
-kakao (niekoniecznie)
Sposób przygotowania:
1. Żelatynę zalewamy bardzo małą ilością wody i zostawiamy do wystygnięcia.
2. Jogurt naturalny przekładamy do dużej miseczki i dodajemy słodzik.
3. Białka ubijamy na sztywną pianę i dodajemy do jogurtu.
4. Dodajemy aromat i delikatnie mieszamy.
5. Ostudzoną (!) żelatynę wlewamy do miski i jeszcze raz mieszamy.
6. Mały pojemniczek wykładamy folią spożywczą i przekładamy większość masy.
7. Do małej ilości, która została w misce dodajemy dosłownie szczyptę kakao.
8. Następnie wylewamy na białą masę.
9. Wkładamy do lodówki, najlepiej na całą noc :)
Z tych proporcji wyszło mi 15 kawałeczków wielkości normalnego ptasiego mleczka. Ten deser jest niesamowicie lekki, tak jakbyśmy chmurki zajadali :) Niestety ma w sobie masę produktów odzwierzęcych i po prostu nie chcę sobie na niego pozwalać zbyt często.
Z tych proporcji wyszło mi 15 kawałeczków wielkości normalnego ptasiego mleczka. Ten deser jest niesamowicie lekki, tak jakbyśmy chmurki zajadali :) Niestety ma w sobie masę produktów odzwierzęcych i po prostu nie chcę sobie na niego pozwalać zbyt często.
Dodaje także zdjęcie mojego obiadu, bo bardzo, ale to bardzo mi smakował. Jadłam boczniaki drugi raz w życiu. Mają tylko 22 kcal/100 gr, więc jestem pewna, że częściej będę po nie sięgać.
Swoje uprzednio zamarynowałam w przyprawach i sosie sojowym, a później wrzuciłam na patelnię grillową ;)
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31
zaliczony
niezaliczony
~Aga
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Scuzz 3L: Bardzo rzadko sięgam po takie wegańskie gotowce. To był mój drugi raz. Wcześniej próbowałam tylko wegańskich sojowych wędzonych parówek i były naprawdę bardzo dobre, nigdy nie powiedziałabym że nie ma w nich mięsa :) Także widziałam tą szynkę na promocji, ale nie wiem dlaczego odpycha mnie trochę wyglądem. Napewno z wegańskich rzeczy mogę Ci polecić tofu!! Odpowiednio przyrządzone jest przepyszne. Teraz właściwie możesz je dostać w każdym sklepie, najtaniej z tego co kojarzę jest w Lidlu - 4 zł za 180 gr :)
Liliana Dark: Bardzo dziękuję za informację, myślałam że już nigdzie go nie dostanę! :)
Millie: Ptasie mleczko wyszło bardzo smaczne!
Siofra: Gdyby nie to, że nie liczę kalorii z warzyw i owoców (według zasad SGD), to nie wytrzymałabym nawet dwóch dni. Niestety moje ciało nie wytrzymuję już tego, na co kiedyś przyzwalało. Nie byłabym w stanie funkcjonować na tych 300 kaloriach dziennie.
Monika: Bardzo Ci dziękuję! Czasami (np. dzisiaj) w jednym poście umieszczam wiele informacji i staram się, aby wszystko było w miarę przejrzyście napisane :) Tak, też zrobiłam. Z tym że serek zamieniłam na jogurt :)
Lyan: Jeżeli chodzi o te sznycle, to są one już gotowe do jedzenia. Ja po prostu odgrzałam je w mikrofalówce. Mają sporo kalorii, ponieważ są w panierce. Kupiłam je na próbę, bo akurat były na promocji, a zawsze chciałam ich spróbować :)
Sandra Katarzyna: Tylko dlatego, że nie wliczam kalorii z warzyw i owoców :)
Melissayo: Oczywiście, że wstawiłam! Uwielbiam dzielić się pysznościami i jest to dla mnie sama przyjemność :)
Nina: Napewno niedługo pojadę do Auchana i kupię te serki, bo mam kilka pomysłów na jego użycie :) Bardzo polecam eksperymentowanie w kuchni, nawet gdy mamy mało kalorii to i tak można zrobić coś dobrego.
Lisbeth: Jem bardzo dużo warzyw, przynajmniej się staram :) Kochana, miałaś kiedyś może konto na fotoblogu? Bo kojarzę osobę o dokładnie takim samym nicku :)
BARDZO DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKIE KOMENTARZE! ODPOWIADANIA NA NIE TO PRZYJEMNOŚĆ!