piątek, 18 sierpnia 2017

SGD DZIEŃ 12 (BILANS)

Piątek, 20:52

BILANS:
śniadanie: 3x wafel ryżowy (57), pasta warzywna (45), dwa małe pomidorki, pikantny ogórek
obiad: grillowane boczniaki (20), kawałek wegańskiego sznycla (110), mizeria (30)
kolacja: rosół z warzywnej kostki rosołowej (13)
oprócz tego: 10 kawałków ptasiego mleczka (80), chipsy z buraka i batata* (80)

435/450

*Te chipsy to batat i malutkie buraczki pokrojone w cieniutkie plasterki i upieczone w piekarniku na termoobiegu. Chipsy z buraka wyszły przepyszne! Na zdjęciu wyglądają na spalone, ale zapewniam, że takie nie są, w przeciwieństwie do tych z batata. Niestety słodkie ziemniaki zbyt bardzo się zarumieniły i większość kawałków, które widzicie w miseczce musiałam wyrzucić.
I bataty (te nie spalone) i buraczki bardzo mi smakowały, szkoda tylko, że wyszło ich malutko.





Niestety dzisiaj nie mogę pochwalić się bilansem. Oczywiście w limicie idealnie się zmieściłam, ale cały dzień miałam na coś zachcianki. Niepotrzebnie robiłam te chipsy, ale pewnie gdyby nie one rzuciłabym się na coś innego, bardziej kalorycznego.

Waga już od kilku dni stoi w miejscu, nie spadła nawet o głupie pół kilograma. Codziennie rano wstaję z nadzieją, że zobaczę jakiś ubytek, a potem jest już tylko wielkie rozczarowanie. Łudzę się, że to przez to że jestem przed okresem, nabrałam pewnie sporo wody. Muszę się koniecznie zmierzyć, stale zapominam! Nie wiem dlaczego, ale jakoś nigdy nie lubiłam się mierzyć.

Jutro jedziemy z mamą na jakieś większe zakupy spożywcze i zamierzam kupić masę warzyw i jakieś owoce. Najlepiej czuję się właśnie po lekkim, warzywnym posiłku.  W ostatnim czasie moje nawyki żywieniowe bardzo się zmieniły i wiem, że idę w dobrą stronę. Dziękuję za Wasze wsparcie, macie całkowitą rację. Postanowiłam jeść więcej, nie zależy mi na szybkim zgubieniu wagi, a jedynie na trwałym. Stale powtarzam sobie, że czas i tak upłynie.



Ptasie mleczko
(całość - 119 kcal)
(1 kawałek- 8 kcal)

UWAGA: Wczoraj napisałam, że jeden kawałek będzie miał 30 kcal, ale postanowiłam pokroić je na kawałeczki przypominające wielkością oryginalne ptasie mleczko. Stąd różnica w kaloriach :)

Potrzebne będą:
-2 białka jaja kurzego (25)
(ja miałam bardzo małe jajka, jeżeli macie większe, to możecie użyć jednego)
-100 gr. jogurtu naturalnego (67)
-3 krople aromatu śmietankowego 
-słodzik (około 4 sztuki) - proponuję dać więcej bo wyszło mało słodkie
-2 łyżeczki żelatyny (27)
-kakao (niekoniecznie)

Sposób przygotowania:
1. Żelatynę zalewamy bardzo małą ilością wody i zostawiamy do wystygnięcia.
2. Jogurt naturalny przekładamy do dużej miseczki i dodajemy słodzik.
3. Białka ubijamy na sztywną pianę i dodajemy do jogurtu.
4. Dodajemy aromat i delikatnie mieszamy.
5.  Ostudzoną (!) żelatynę wlewamy do miski i jeszcze raz mieszamy.
6. Mały pojemniczek wykładamy folią spożywczą i przekładamy większość masy.
7. Do małej ilości, która została w misce dodajemy dosłownie szczyptę kakao. 
8. Następnie wylewamy na białą masę.
9. Wkładamy do lodówki, najlepiej na całą noc :)



Z tych proporcji wyszło mi 15 kawałeczków wielkości normalnego ptasiego mleczka. Ten deser jest niesamowicie lekki, tak jakbyśmy chmurki zajadali :) Niestety ma w sobie masę produktów odzwierzęcych i po prostu nie chcę sobie na niego pozwalać zbyt często.



Dodaje także zdjęcie mojego obiadu, bo bardzo, ale to bardzo mi smakował. Jadłam boczniaki drugi raz w życiu. Mają tylko 22 kcal/100 gr, więc jestem pewna, że częściej będę po nie sięgać. 
Swoje uprzednio zamarynowałam w przyprawach i sosie sojowym, a później wrzuciłam na patelnię grillową ;) 


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31

zaliczony
niezaliczony 

~Aga

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Scuzz 3L: Bardzo rzadko sięgam po takie wegańskie gotowce. To był mój drugi raz. Wcześniej próbowałam tylko wegańskich sojowych wędzonych parówek i były naprawdę bardzo dobre, nigdy nie powiedziałabym że nie ma w nich mięsa :) Także widziałam tą szynkę na promocji, ale nie wiem dlaczego odpycha mnie trochę wyglądem. Napewno z wegańskich rzeczy mogę Ci polecić tofu!! Odpowiednio przyrządzone jest przepyszne. Teraz właściwie możesz je dostać w każdym sklepie, najtaniej z tego co kojarzę jest w Lidlu - 4 zł za 180 gr :) 

Liliana Dark: Bardzo dziękuję za informację, myślałam że już nigdzie go nie dostanę! :) 

Millie: Ptasie mleczko wyszło bardzo smaczne!

Siofra: Gdyby nie to, że nie liczę kalorii z warzyw i owoców (według zasad SGD), to nie wytrzymałabym nawet dwóch dni. Niestety moje ciało nie wytrzymuję już tego, na co kiedyś przyzwalało. Nie byłabym w stanie funkcjonować na tych 300 kaloriach dziennie. 

Monika: Bardzo Ci dziękuję! Czasami (np. dzisiaj) w jednym poście umieszczam wiele informacji i staram się, aby wszystko było w miarę przejrzyście napisane :) Tak, też zrobiłam. Z tym że serek zamieniłam na jogurt :) 

Lyan: Jeżeli chodzi o te sznycle, to są one już gotowe do jedzenia. Ja po prostu odgrzałam je w mikrofalówce. Mają sporo kalorii, ponieważ są w panierce. Kupiłam je na próbę, bo akurat były na promocji, a zawsze chciałam ich spróbować :) 

Sandra Katarzyna: Tylko dlatego, że nie wliczam kalorii z warzyw i owoców :)

Melissayo: Oczywiście, że wstawiłam! Uwielbiam dzielić się pysznościami i jest to dla mnie sama przyjemność :) 

Nina: Napewno niedługo pojadę do Auchana i kupię te serki, bo mam kilka pomysłów na jego użycie :) Bardzo polecam eksperymentowanie w kuchni, nawet gdy mamy mało kalorii to i tak można zrobić coś dobrego. 

Lisbeth: Jem bardzo dużo warzyw, przynajmniej się staram :) Kochana, miałaś kiedyś może konto na fotoblogu? Bo kojarzę osobę o dokładnie takim samym nicku :) 

BARDZO DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKIE KOMENTARZE! ODPOWIADANIA NA NIE TO PRZYJEMNOŚĆ! 



czwartek, 17 sierpnia 2017

SGD DZIEŃ 11 (BILANS)

33.
Czwartek, 19:26


BILANS:
śniadanie: 4x wafel ryżowy (76), pasta warzywna (60), pomidor
obiad: połowa wegańskiego sznycla (131), mieszanka warzyw z domowym sosem pomidorowym
kolacja: 3x wafel ryżowy (57), pasta warzywna (45), pomidor 

369/500

Czasami mieszkają we mnie dwie osoby. Jedna mówi: Od jutra musisz zacząć jeść zgodnie z limitami. Wykorzystywać wszystkie dostępne kalorie. Dużo owoców i warzyw, bo to przecież zdrowe kalorię. Druga jest znacznie głośniejsza i stale powtarza: Za dużo dzisiaj zjadłaś, odpuść sobie tą kolację!

Kochane nawet nie wiecie jak się dzisiaj nachodziłam w poszukiwaniu serka homogenizowanego 0% lub light. Odwiedziłam dwie Biedronki, Lidla, Kauflanda, Intermarche, Lewiatana i Mile. W żadnym z tych sklepów go nie znalazłam, czyżby zostały wycofane? Nie wiem czy pamiętacie, ale owy serek potrzebny mi był do zrobienia Ptasiego Mleczka w wersji bardzo dietetycznej :) 
Teraz ptasie mleczko chłodzi się już w lodówce, zamiast serka użyłam jogurtu. Próbowałam już masy i jestem bardzo zadowolona z efektu :) Jeden kawałek (wielkość normalnego kawałka ciasta) ma niecałe 30 kcal :) Jest leciutkie niczym puszek..


Niżej są wegańskie sznycle, które kupiłam dzisiaj w Kauflandzie. Nie smakują jak mięso, są dobre, ale bez rewelacji.  Napewno nie będę ich jadła często bo są strasznie kaloryczne, jeden kawałek ma 262 kalorie! Dlatego dzisiaj pozwoliłam sobie jedynie na połowę.




1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31

zaliczony
niezaliczony 

~Aga





środa, 16 sierpnia 2017

SGD DZIEŃ #10 (BILANS)

32.
Środa, 21:09


BILANS:
śniadanie: 3x wafel ryżowy (57), pasta warzywna (45), pomidor
obiad:szklanka ryżu jaśminowego (139), mieszanka warzyw
kolacja: nic
oprócz tego:nektarynka

241/400

Mam takie wyrzuty sumienia z powodu zjedzenia ryżu na obiad, że odmówiłam sobie kolacji. Czuję, że za dużo zjadłam..

Jedna trzecia SGD za mną! To jest mój mały- wielki sukces, nigdy nie sądziłam, że wytrwam tak długo. Jestem z siebie niesamowicie dumna.
Ostatnio jedna z Was zapytała mnie do jakiej wagi dążę. Szczerzę odpowiedziałam, że nie wiem. Od tego czasu dużo o tym myślałam, uważam że dobrze jest mieć cel, do którego się dąży. Pamiętam, że gdy sześć lat temu zaczynałam z Aną chciałam ważyć 42 kg, dokładnie pamiętam skąd wziął się ten pomysł.




Miałam wtedy 165 cm wzrostu i ta tabela była moim wyznacznikiem piękna, mimo iż modelką nigdy nie chciałam zostać, to chciałam być chude jak one. Teraz jestem wyższa o pięć centymetrów i bardzo chciałabym ważyć 48 kg. Podoba mi się ta liczba, a kiedyś obiecałam sobie, że muszę zobaczyć na wadzę 4 z przodu.  

Pisałam Wam, że ostatnio do mojego życia wdarła się prokrastynacja. Dzisiaj z całych sił starałam się ją odpędzić. Wstałam rano i od razu poszłam się ubrać i wymalować, zamiast zalegać w łóżku. Zjadłam śniadanie i wybrałam się na zakupy do kilku sklepów. Nawet zrobiłam zdjęcie, więc możecie zobaczyć co kupiłam. Niestety, nie udało mi się dostać najważniejszego- serka homogenizowanego 0%, miałam dzisiaj zrobić sernik albo ptasie mleczko, (oczywiście wszystko bardzo dietetyczne!) ale bez tego składnika się nie uda :( Jutro pojadę do Auchan i mam nadzieję, że tam go znajdę. 



Kupiłam cole, bo kofeina w niej zawarta hamuje głód, a także zaspokaja moją potrzebę na słodkie. Staram się jej nie nadużywać, ale z racji tego, że była promocja kupiłam dwie. Do Rossmanna poszłam po chrupki dla kota, ostatnio dostałam jakąś próbkę i bardzo mu smakowały. Dodatkowo kupiłam mu mały prezent, bo poprzednie myszy zginęły gdzieś pod meblami. Kupiłam też odżywkę do paznokci, trzepaczkę, bo długo już jej potrzebowałam. W Biedronce jest świetna oferta Back to school, więc kupiłam też jeden zeszyt :) Jest piękny, prawda? 




Kotleciki z kalafiora 
(całość - 166 kcal)
(1 kotlecik - 23 kcal)


Potrzebne będą:
-pół kalafiora (około 400 gr.) (119)
-połowa małej, drobno posiekanej cebulki (15)
-pół szklanki drobno posiekanych pieczarek (7)
- 1 łyżka mielonego lnu + dwie łyżki wody (25) --> (zamiast tego można uczyć jajka, ale jest to bardziej kaloryczne)
-przyprawy: czosnek w proszku, papryka wędzona, chilli, przyprawa do gyrosa, dużo koperku

Sposób przygotowania:
1. Ugotowanego kalafiora blendujemy na gładką masę.
2. Drobno posiekaną cebulę i pieczarki dodajemy do kalafiora.
3. Łyżkę mielonego lnu mieszamy z dwoma łyżkami wody i zostawiamy na jakieś pięć minut.
4. 'Napęczniałe' siemię dodajemy do kalafiora razem ze wszystkimi przyprawami. 
5. Zostawiamy masę na jakieś 10 minut, najlepiej włożyć ją do lodówki.
6. Formujemy małe kotleciki i układamy na papierze do pieczenia. 
7. Pieczemy 25 minut (grzanie góra-dół) + 10 minut na termoobiegu żeby kotleciki zyskały chrupiącą 'skórkę'. Pamiętajcie jednak, że każdy piekarnik jest inny dlatego obserwujcie!

Kotleciki są wyborne! :) A kalorii oczywiście mało. Masa jest dosyć 'mokra', ale spokojnie da się ulepić kotleciki. Po upieczeniu są miękkie, ale jak widzicie nie rozwalają się, mimo że zrobiłam je dosyć cienkie. 



1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31

zaliczony

niezaliczony 

~Aga


Lyan: Twój komentarz, to miód dla moich uszu! Nawet nie wiesz jak poprawiłaś mi dzień, naprawdę :) Link do mojego fotobloga masz tutaj --> FOTOBLOG. Mam tam prawie 400 wpisów, wiele lat mojego życia :) 
Jeżeli chodzi o wpisy o perfekcjonizmie, to przygotowałam już dwa, ale jakoś nie miałam odwagi ich dodać. Nie wiedziałam, że ktoś będzie miał ochotę je czytać! Obiecuję, że pojawi się jeszcze w tym tygodniu!  Napewno będzie wpis jak skompletować perfekcyjną wyprawkę na studia/ do szkoły, (tanim kosztem!) jest to dla mnie ważne, bo kiedyś pisałam na skrawku papieru pożyczonym długopisem i się dziwiłam, że nauka mi nie idzie. 
Jest mi bardzo, bardzo miło że naleśniki przypadły Ci do gustu :)

Melissayo: Znam to doskonale! Moja mama ma uraz z dzieciństwa do mikstury na przeziębienie robionej z miodu, czosnku i mleka. Dlatego u mnie w domu nigdy nie ma żadnego z tych składników :)







wtorek, 15 sierpnia 2017

SGD DZIEŃ #9 (BILANS)

31.
Wtorek, 22:41


BILANS:
śniadanie: 3x wafel ryżowy (57), pasta warzywna (45), pomidor, pikantny ogórek
obiad: miseczka rosołu z warzywnej kostki rosołowej (13); kotleciki z kalafiora (25), sałatka z
sosem jogurtowym (30)
kolacja: 3x wafel ryżowy (57), pasta warzywna (45), pół pomidora, mały kawałek papryki,
pikantny ogórek

272/300


Gdy się nie odchudzam moja lodówka zazwyczaj świeci pustkami albo moja mama kupuje sama zdrowe produkty. Teraz, kiedy jestem na diecie mam w domu tyle niezdrowych rzeczy, że nie jestem w stanie ich zliczyć. Pyszny sernik czekoladowy,  moje ulubione cukierki galaretki, lody śmietankowe, czekoladę, ciasteczka i naprawdę wiele, wiele innych. Za każdym razem gdy otwieram lodówkę lub kuchenną szafkę muszę walczyć sama ze sobą. Największą ochotę mam jednak na sernik dlatego jutro postaram się wykombinować jakiś dietetyczny odpowiednik.




Czym jest dla mnie Ana? Czym, a może już kim? Czytając dzisiaj wpis Liliany (która ma świetne rozkminy na każdy temat) zaczęłam się nad tym zastanawiać. W 100 % mogę podpisać się pod komentarzami dziewczyn,  Ana to coś znacznie więcej niż odchudzanie. To jest perfekcyjny sposób życia. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak wiele zmieniła ona w moim życiu. Z dwójkowej uczennicy- buntowniczki stałam się piątkową perfekcjonistką.
Chciałabym żeby wszystko w moim życiu było idealne. Oczywiście idealna waga, rodzina, ale także mniej istotne rzeczy jak porządek w pokoju czy ładne artykuły piśmiennicze na studia.

Przepis na kotleciki z kalafiora, które jadłam dzisiaj na obiad dodam jutro, bo teraz zasypiam nad laptopem.


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31

zaliczony

niezaliczony 

~Aga


Lyan: Ja jestem wielką kociarą, o tego małego na zdjęciu walczyłam chyba z 15 lat, bo nikt z mojej rodziny nie chciał zwierzaka. Teraz jest z nami już 10 miesięcy i każdy jest w nim zakochany :) Koniecznie daj znać jak wyszły Ci naleśniki :)

Iwona: Naleśniki nie różnią się w smaku od tych zwykłych, wydaje mi się, że są troszkę sztywniejsze. Napewno o niebo zdrowsze od tych z mąką :)

Monika: Coś zakazanego mam ochotę zjeść jakieś 100 razy dziennie :) Niestety należę do takich osób, które jak raz zjedzą coś czego nie powinny, to potem robię sobie takie wyjątki codziennie.


poniedziałek, 14 sierpnia 2017

SGD DZIEŃ #8 (BILANS)

30.
Poniedziałek, 21:52


BILANS:
śniadanie: naleśniki z kaszy manny z musem jabłkowym (227)
obiad: mała miseczka kremu z pomidorów*, warzywne tacos z sosem jogurtowym (70)
kolacja: rosół z warzywnej kostki rosołowej (13), 2x wafel ryżowy (38), pasztet sojowy (15), pasta warzywna (15)
oprócz tego: nektarynka

387/400


Dziękuję za komentarze pod podsumowaniem pierwszego tygodnia SGD. To nie jest tak, że nie cieszę się z tych -2kg, cieszę się bardzo. Ale przez ten tydzień odmawiałam sobie dosłownie wszystkiego na co miałam ochotę i liczyłam na lepszy efekt.


Netflix & Chill haha :) 

Ostatnio stałam się bardzo leniwa i trochę zaczyna mi to już przeszkadzać. Dzisiaj zaczęłam pracować nad swoim Bullet Journal'em, zrobiłam także kalendarz, który powieszę na tablicy korkowej. Bardzo mnie to relaksuję i niedługo zamierzam pokazać Wam efekty :)


Niżej podaje przepis na moje ulubione naleśniki, przepis ten znam już od kilku lat i za każdym razem wychodzi super.


Naleśniki z kaszy manny 
(4 naleśniki - 227 kcal)

Potrzebne będzie:
-4 łyżki kaszy manny
-jedno jajko (małe, moje ważyło 40g bez skorupki)
-pół szklanki wody

Sposób przygotowania:
1. Łączymy ze sobą wszystkie składniki i zostawiamy w lodówce na całą noc (min. 8 h)
2. Nastepnego dnia smażymy na odrobinie (!) oliwy. 

Dwa pierwsze naleśniki (dwa od lewej) zrobiłam bardzo cieniutkie, kolejne dwa nieco grubsze. Te cieńsze dużo bardziej mi smakowały, więc i Wam polecam tak zrobić, wyjdzie Wam ich wtedy około pięciu. Dodatkowo uprażyłam 1,5 małego jabłka :)

Naleśniki na zdjęciu położone są na dużym, obiadowym talerzu.


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31

zaliczony
niezaliczony 


~Aga

SGD - PODSUMOWANIE TYGODNIA PIERWSZEGO

29.
Poniedziałek, 11:54

W pierwszym tygodniu SGD: 
- schudłam 2 kg
-zjadłam 2,890 kcal z 3,350 możliwych
-poznałam pełno nowych, dietetycznych przepisów
-zawiodłam się na sobie

Zawiodłam samą siebie, zawiodłam Was i zawiodłam Ane. Siedem dni diety i minus dwa kilogramy na wadzę. Nie byłoby w tym nic złego, cieszy mnie każdy postęp, nawet ten najmniejszy. Z tym, że wczoraj i przedwczoraj widziałam na wadzę MINUS TRZY KILOGRAMY! Zjadłam wczoraj za dużo.. Wydaje mi się, że tyję przez samo patrzenie na jedzenie. Czuję, że w pierwszym tygodniu SGD odniosłam porażkę. Mimo tego wciąż jestem zmotywowana do dalszego odchudzania, może nawet bardziej niż wcześniej.
Jak wiecie mój brat niedawno się wyprowadził i zabrał ze sobą wagę kuchenną dlatego wszystko musiałam liczyć na oko, szklanki, łyżki bądź łyżeczki. Właśnie oglądam wagi w internecie i w tym tygodniu napewno jedną zakupię. Wtedy będę mogła liczyć wszystko dokładnie, co do grama.

Wraz z nowym tygodniem postanowiłam zaostrzyć dietę i wprowadzić nowe wyzwania.



DIETA:
-nadal stosuję się limitów kalorycznych SGD
- zgodnie z zasadami SGD nie liczę kalorii z warzyw i owoców, ale te drugie postaram się ograniczyć
-liczę kalorię z suszonych owoców
-kolację jem przed 20 (kładę się późno spać, więc myślę, że 20 będzie okej)


Skończyłam swoje wegańskie wyzwanie, miało trwać tydzień, a przeciągnęło się na dwa. Jeżeli chodzi o moje wrażenia, to są bardzo dobre, ale nie zauważyłam wielkiej zmiany. To pewnie dlatego, że już od 5-6 miesięcy bardzo ograniczyłam nabiał w swojej diecie. Zrezygnowałam z jajek w czystej postaci (to znaczy nie jadam już jajecznicy, omletów, jajek gotowanych sadzonych itp.) jem je tylko w czymś. Nie piję także mleka, a serki kanapkowe zastąpiłam pastami warzywnymi.  Lecz ostatnio dostałam dużo jajek ze wsi (w mieście naprawdę trudno o takie) od mojej cioci, więc niewykluczone, że niedługo skuszę się na jakieś. To się chyba nazywa równowaga, prawda?


~Aga



niedziela, 13 sierpnia 2017

SGD DZIEŃ #7 (BILANS) + TRUFLE

28.
Niedziela, 22:09



Na początek chciałam podziękować wszystkim, którzy piszą, że podobają Wam się moje przepisy. Jest mi niezmiernie miło i zachęca mnie to do dalszego eksperymentowania w kuchni :)
Dziękuję!!


BILANS: 
śniadanie: 4x wasa (96), 2 łyżeczki pasztetu sojowego (40), 2 łyżeczki pasty warzywnej (30)
obiad: szklanka ryżu jaśminowego (139), puree z kalafiora, 
podwieczorek: 7 kulek orzechowo-daktylowych (305), borówki, nektarynka
kolacja: nic

644/650

Przez kilka ostatnich dni nie byłam w stanie dobić do górnej granicy limitu kalorii, a dzisiaj mi ich zabrakło. Dlatego musiałam odpuścić sobie kolację, ostatni posiłek jadłam przed 16, więc pewnie jutro po przebudzeniu będę bardzo głodna.
Poszalałam za to z podwieczorkiem. Dzisiaj miałam już mniejszą ochotę na słodycze, ale namoczyłam orzechy na trufelki, więc musiałam je zrobić. Oczywiście zjeść nie musiałam, ale znając mnie, to pewnie rzuciłabym się na nie jutro, a na to pozwolić sobie nie mogłam. Jutro limit kalorii wynosi tylko 400. 



Trufle orzechowo- daktylowe
NIE LICZĘ KALORII Z WARZYW I OWOCÓW
(7 sztuk -163 kcal)
(z posypką - 305 kcal)



Potrzebne będą:
-1/3 szklanki orzechów włoskich (150)
-garść daktyli (daktyle służą jako słodzidło dlatego dodajcie ich wedle uznania)
-1 łyżeczka kakao bez cukru (13)
-kilka kropli aromatu migdałowego lub śmietankowego 
dodatkowo: migdały (100) lub kokos do obtoczenia (42)

ALE: Gdy następnym razem będę robiła te kulki daruje sobie ich obtaczanie, to ponad 150 dodatkowych kalorii !!! Nie sprawdziłam uprzednio ile kalorii maja migdały, gdy potem to zrobiłam chwyciłam się za głowę. Możecie się uczyć na moich błędach :) 

Sposób przygotowania:
1. Orzechy włoskie moczymy przez całą noc.
2. Nastepnego dnia wszystko blendujemy i formujemy kuleczki.
3. Można obtoczyć w orzechach lub wiórkach kokosowych, ale ze względu na dodatkowe kalorię nie polecam. 


Zdaję sobie sprawę, że nie jest to najbardziej dietetyczny deser na świecie, ale jest bardzo zdrowy. Uważam jednak, że jeżeli od czasu do czasu mamy ochotę na słodkie, to lepiej zjeść takiego trufla niż czekoladę. Ja z całego serca mogę polecić, (ale bez posypki!) dawno nie jadłam nic tak dobrego, ale może to dlatego że dawno nie jadłam słodyczy? 

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30

zaliczony
niezaliczony 

Tydzień SGD za mną, nie przypominam sobie żebym kiedyś wytrzymała tak długo. Jutro po zważeniu się napiszę podsumowanie :)

~Aga



sobota, 12 sierpnia 2017

JA-IDIOTKA

Kochane, okazałam się idiotką roku. 
Przez cały czas prowadzenia bloga miałam wprowadzone "moderowanie komentarzy" o czym kompletnie nie miałam pojęcia. Jednak jest mi teraz tak straszliwie głupio. 

Chciałam Wam bardzo podziękować za całe wsparcie, które mi okazałyście. Dzisiaj przeczytałam wszystkie komentarze i aż się wzruszyłam- jesteście mi niesamowicie bliskie. Bardzo się cieszę, że znalazłam tu osoby, które myślą tak samo jak ja i interesują się tymi samymi rzeczami. 
Oczywiście moderacja jest już wyłączona. 

Jeszcze raz bardzo dziękuję: Liliana DarkScuzzPestkaAshen, Iwona i Tobie szczególnie Siofra , bez Ciebie w ogóle nie zorientowałabym się, że coś jest nie tak hahaha. 

~Aga



SGD DZIEŃ #6 (BILANS)

26.
Sobota, 21:44



BILANS
śniadanie: 4x wasa (96), 2 łyżeczki pasztetu sojowego (50), pasta warzywna, pomidorki
obiad: zucchini z some a'la bolognese (158)
kolacja: warzywne tacos z sosem z tahini i daktyli (114)
oprócz tego: pół melona, garść borówek, brzoskwinia

418/650


Zgodnie z zasadami SGD nie wliczam kalorii z warzyw i owoców, ale dzisiaj postanowiłam sprawdzić ile w sumie jem. Wyszło mi prawie 1000 kalorii,  myślałam że będzie trochę mniej i pewnie zazwyczaj jest, ale dowaliłam melonem. Miałam okropną ochotę na coś słodkiego i nadal mam, myślałam że już zawalę, ale na całe szczęście nie miałam w domu żadnych słodyczy. Jutro chcę zrobić coś jak brownie, obiecałam sobie, że przynajmniej zbliżę się do górnej granicy kalorycznej, czyli tych 650 kcal. Nie jadłam słodyczy od prawie dwóch tygodni i jest to chyba najdłuższa przerwa w całym moim życiu, nie żartuję. 

Dzisiejszy dzień miną mi nijako. Pół dnia sprzątałam, a potem zajęłam się leniuchowaniem i myśleniem o jedzeniu.. Eh, jak już zjem coś słodkiego to mi się polepszy. Na razie mam w głowie same czekolady, ciasteczka i pianki.



Chciałabym mieć takie chude nogi <3


BILANS Z WARZYWAMI I OWOCAMI
śniadanie: 4x waza (96), 2 łyżeczki pasztetu sojowego (50), 2 łyżeczki pasty warzywnej (50), 2 pomidorki (65)
obiad: zucchini (100), przecier (30), soczewica (158), pieczarki (10), 
kolacja: sałata (30), pomidor (50), pieczarki (10), sos (114)
oprócz tego: pół melona (132), borówki (29), brzoskwinia (33)

957 kcal



1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30

zaliczony
niezaliczony 

~Aga








WARZYWNE TACOS + SOS Z TAHINI


25.
Sobota, 12:56


Wczoraj udało mi się zrobić najlepszy sos na świecie. Całkowicie wegański! Świetnie nadaje się do warzywnych tacos. 


Pyszny sos z daktyli i tahini 
(92 kcal)


POTRZEBNE BĘDĄ: 
-jedna czubata łyżeczka tahini (ja zrobiłam sama) (79)
- około 3 daktyli 
-1/3 łyżeczki musztardy (3)
-1 łyżeczka płatków drożdżowych nieaktywnych (10)
-około 3/4 łyżek wody
przyprawy: sól, czosnek w proszku, odrobina sosu sojowego na wierzch

SPOSÓB PRZYGOTOWANIA:
1. Do małego naczynia wkładamy tahini, daktyle, musztardę i wodę,  blendujemy na gładki sos.
(Jeżeli sos jest zbyt gęsty albo ciężko Wam się blenduje dodajcie więcej wody)
2. Do sosu dodajemy przyprawy i płatki drożdżowe nieaktywne. 
3. Całość ponownie blendujemy i przekładamy do małej miseczki, polewamy sosem sojowym. 



JESTEM NA DIECIE SGD, ZGODNIE Z JEJ ZASADAMI NIE WLICZAM KALORII Z WARZYW I OWOCÓW




Ostatnio poświęcam dużo czasu na wyszukiwanie zdrowych przepisów, gdy w siedzi trafiłam na ten przepis od razu wiedziałam, że muszę go wypróbować. 

Chyba nie ma nawet, co w punktach rozpisywać przepisu. Potrzebna nam będzie sałata rzymska lub pekińska i dowolne warzywa pokrojone w kostkę. 




Jest to świetny obiad na diecie SGD z racji tego, że zawiera masę warzyw, które w tej akurat diecie są wolne od kalorii :) 

Smacznego!
~Aga


piątek, 11 sierpnia 2017

SGD DZIEŃ #5 (BILANS)

24.
Piątek, 22:57


BILANS:
śniadanie: 3x waza (72), 2 łyżeczki pasztetu sojowego (50), pomidorki
obiad: warzywne tacos z sosem z tahini i daktyli (114)
kolacja: 4x waza (96), 2 łyżeczki pasztetu sojowego (50), 2 łyżeczki pasty warzywnej
oprócz tego: dwie małe nektarynki 

382/450


Dzisiejszy obiad, to było mistrzostwo. Prosty, zdrowy i małokaloryczny. Tak naprawdę bardziej smakował mi sos niż same tacos. Napisałam już dwa wpisy z przepisem: na sos i na tacos i jutro zamierzam je dodać. 
Byłyśmy dzisiaj z mamą na zakupach i kupiłam trzy pasty warzywne. Są one moim uzależnieniem, te które ja kupuje mają naprawdę świetny skład, same warzywa i przyprawy. Odwiedziłyśmy także babcie, która próbowała wepchnąć we mnie knedle, ale odmówiłam, nie będę ukrywać, że z wielkim trudem. Za to gdy byłam u niej w środę proponowała mi pierogi- także nie dałam się skusić. 






                            



Nie wiem, co mi się dzieję, ale mam wielką ochotę na kajzerkę z masłem i SZYNKĄ. Tak, dobrze słyszeliście- z szynką. Jestem wegetarianką od ośmiu miesięcy i przez ten czas nigdy nie miałam takich zachcianek, a teraz myślę o tej kanapce cały dzień. Od dwóch tygodni odżywiam się też w sposób wegański, ale nie oznacza to, że za jakiś czas nie zjem jakiegoś produktu odzwierzęcego. Jednak teraz, gdy jestem na SGD, jedzenie w sposób wegański jest dużo prostsze i lepsze dla mojej diety. Produkty pochodzenie roślinnego są po prostu mniej kaloryczne. 


Ostatnio mojego bloga odwiedza bardzo dużo osób, z czego niesamowicie się cieszę. Z drugiej strony jest mi trochę smutno, że nie dostaję żadnych komentarzy, przez co nie mam pojęcia czy moje przepisy są przydatne czy nie są. Ja zazwyczaj nie komentuje wpisów, które wydają mi się nudne lub kiedy nie mam nic konstruktywnego do napisania. Dlatego przygnębia mnie, fakt że tak wiele osób uznaje moje posty za nieciekawe albo niewarte przeczytania. 
Nie przestanę dodawać wpisów, bo po prostu bardzo to lubię, a chyba to jest najważniejsze :) Mogę jednak obiecać, że postaram się bardziej żeby każdy znalazł coś dla siebie :)



1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30

zaliczony
niezaliczony